03:41

Prezenty dla Host Family

Prezenty dla Host Family



Szczerze mówiąc, myślałam, że ta część przygotowań będzie o wiele łatwiejsza. Już przed wymianą planowałam prezenty dla Hostów, ale nie spodziewałam się, że wszyscy w mojej Host Rodzinie będą weganami. Nie żebym narzekała - sama chcę przejść na weganizm i bardzo się cieszę, że będę miała ku temu okazje. Jeśli siedzicie trochę w temacie, to pewnie wiecie, że Polska nie jest za bardzo "vegan friendly". Oczywiście - jest wiele restauracji wegańskich w stolicy (i nie tylko), na pewno też mnóstwo produktów itd. tyle, że to wszystko jest dosyć drogie.  Jeśli szukacie wegańskich słodyczy to polecam Rossmann, za dużego wyboru nie ma, ale zawsze coś. Ja postawiłam na wegańskie krówki, ze względu na to, że to słodycze z polski, a w dodatku w wersji bez produktów odzwierzęcych. Jedna paczka kosztuje 10 złotych, a ja potrzebowałam czterech. Mój portfel płacze.

Ps. Mam nadzieje, że moi hości nie czytają tego bloga, na statystykach wyświetla mi się ktoś ze stanów, więc jeśli to oni to przypał. 

Prezent dla Host Rodziców: 

Standardowo postawiłam na album o Polsce, jest bardzo ładnie wydany i waży bardzo dużo. Zamawiałam go na stronie Empiku, także rada na przyszłość, sprawdzajcie ile coś waży zanim to kupicie XD Stwierdziłam, że kupie też kubki. Nie mogłam znaleźć żadnych ładnych, chciałam kupić te ze Starbucksa (z grafiką Warszawy), ale szkoda mi 70 złotych na kubek. Jako Janusz biznesu kupiłam tańsze (40 złotych), całkiem ładne kubki stylizowane na wiejskie garnuszki. Są ładne i praktyczne czego więcej do życia trzeba? + 2 paczki wcześniej wspomnianych krówek. 

link do kubków -> #1 #2
link do albumu -> #3
link do krówek -> #4

Prezent dla Host Siostry (Sara) 

Sara prowadzi swoją własną firmę z wegańskimi babeczkami o nazwie "The Cupcake Girl" i postanowiłam zrobić jej ilustracje z babeczką. Nie lubię rysować i chociaż "porwałam się z motyką na słońce" to chyba nie wyszło najgorzej.   Wzorowałam się na jej zdjęciu, wiec możecie zobaczyć jak mniej więcej wygląda (i tak ma niebieskie włosy). Rysunek oprawiłam w ramkę, żeby nie dawać jej po prostu kartki papieru. Do tego dodałam skarpetki. Ja kocham kolorowe skarpetki i mam nadzieje, że ona też. + krówki. Kupiłam też dla niej torbę materiałową ze wzorami ludowymi. Takie coś zawsze się przyda, a w dodatku pasuje jej do włosów XD 



Dodam jeszcze takie zdjęcie tej ilustracji, bo w poprzednim zdjęciu jakość jest taka 2/10. 

link do torby -> #1
link do skarpetek -> #2
link do krówek -> #3

Prezent dla Host siostry (Ayla) 

Ayla ma urodziny 31 lipca, ja przyjeżdżam 5 sierpnia. Niby już po, ale i tak powinnam dać jej coś z tej okazji. Tak samo jak w przypadku Sary, narysowałam jej ilustracje (urodzinową). Tu możecie zobaczyć jak mniej więcej wygląda Ayla. Również oprawiłam w ramkę. Ayla lubi rysować, dlatego kupiłam jej kolorowanki o Polsce. Uważam, że to super sprawa, jedna z kolorowanek jest polsko -angielska, więc nie dość, że będzie robić to co lubi to dowie się czegoś o moim kraju. Jest naprawdę bardzo ładnie wydana, w środku znajdują się polskie zabytki i inne znane miejsca. Co więcej nie jest to kolorowanka tylko dla dzieci, ilustracje są dosyć zróżnicowane i posiadają różny stopień trudności. Ponoć jest to świetna sprawa na odstresowanie. Na mnie to nie działa, ale słyszałam, że na wielu dorosłych tak. Druga kolorowanka (ta niebieska) jest już niestety tylko po polsku. Wydaję mi się, że lepiej sprawdzi się w przypadku młodszych dzieci. Można się z niej wiele dowiedzieć o poszczególnych rejonach polski, strojach ludowych i panujących tam gwarach ludowych. Do tego dołożyłam skarpetki w koguty (bardziej polsko się nie dało) i krówki. 


wiem, że bardzo świetna jakość tego zdjęcia
link do skarpetek -> #1
link do kolorowanek -> #2 #3
link do krówek -> #4


Pewnie nie są to ich prezenty marzeń, ale szczerze mówiąc ciężko kupić coś ludziom których nie znasz (A DO TEGO JESZCZE WEGANOM!! XD). 
Do wymiany zostało mi 4 dni, gdybyście byli ciekawi czy zaczęłam się pakować; nie. Pakowanie się na ostatnią chwile to z pewnością dobry pomysł ;). 

z innych nowości: kilka dni temu napisałam do mojej koordynatorki z Houston, tak o żeby się z nią zapoznać i mieć kontakt. Jest bardzo milutka i jest wegankom, problem w tym, że...... wyprowadza się do Colorado i nie będzie już dłużej moją koordynatorkom XD ja to mam życie

instagram: donau_ 

11:07

16 dni (tak naprawdę to 14)

*pisałam tego posta 2 dni temu

Pomijając fakt, że dziś myślałam, że zostało mi 20 dni, to wszystko ze mną ok. Właśnie wracam pociągiem do Warszawy i mam chwile czasu, żeby coś tu napisać. Przez całe 3 miesiące, odkąd dowiedziałam się dokąd jadę, na pytanie "czy się boję?" odpowiadałam, że w ogóle. No i była to prawda, z niezrozumiałych przyczyn o wiele bardziej bałam się wtedy pójść do zwykłego, polskiego liceum niż wyjechać na drugi koniec świata i tam kontynuować naukę. Jak jest teraz? Dopiero kilka dni temu dotarło do mnie co tak naprawdę się dzieje i od tego momentu chodzę cała zestresowana. Czuję się jakbym zeszła z szybkiego rollercoastera (a nawet jeszcze na niego nie weszłam). Mam jeszcze milion rzeczy do zrobienia, nie mam kupionych prezentów dla Hostów, nie mam konta w banku, letnich ubrań (martyna w długich spodniach przy 40 stopniach Celsjusza), ani dobrego kontaktu z Host Rodziną. Już dawno postanowiłam sobie, że spakuje się tydzień przed wyjazdem, żeby nie robić tego na 2 dni przed wylotem, jak to wyjdzie nie wiem - mam przeczucie ze nie wyjdzie. Mam tez kilka spraw do załatwienia "na miejscu", chciałabym się spotkać z kilkoma osobami i spędzić z nimi trochę czasu. Na moje (nie)szczęście nie mam wielu znajomych, więc nie mam kalendarza zawalonego pożegnaniami. Muszę nauczyć się robić wegańskie pierogi, a jedyne co umiem ugotować to woda na herbatę. Muszę pozałatwiać sprawy z dentystami, lekarzami i wyrobić okulary. Chyba czuję się przytłoczona brakiem czasu i 19 lipca. Ogólnie nie wiem co mam myśleć o tej wymianie, nie mam siły się pakować i jak sobie pomyśle o moim dziesięciogodzinnym locie, to też nie jest za miło. Życzcie mi powodzenia w walce z czasem, bo zostało go mało, a lista rzeczy do zrobienia się nie zmniejsza.


Przepraszam, że tak krótko, kiedyś napiszę dłuższego posta.


06:11

Placement

Placement
12 kwietnia o 17:37 dostałam informację o placemencie. Z tego dnia pamiętam jedynie, że po angielskim dodatkowym wróciłam do domu, leżałam w łóżku z zamiarem poszukania jakichś ładnych drzew kwitnącej wiśni i zrobienia zdjęć, ta wiadomość nieco pokrzyżowała moje plany na spokojny wieczór XD przez następne 5 minut po zobaczeniu, że dostałam maila z fostera zbierałam się do otworzenia tej wiadomości, ale jakoś tak nie byłam w stanie. Czekałam na to 3 lata i z trzęsącymi się rękoma otworzyłam wiadomość, modląc się żeby nie był to Teksas....


fun fact: Teksas i Alaska to jedyne stany do których nie chciałam trafić 

NO CÓŻ....czasem tak bywa (a nawet czasem często). Ostatecznie jestem zadowolona z placementu, chociaż nienawidzę słońca, opalania i wysokich temperatur (ale potem przypominam sobie jak płakałam z zimna w październiku 2017 i trochę mi lepiej). 


Miejsce: 
Najbliższe 10 miesięcy spędzę a czwartym największym mieście stanów zjednoczonych - Houston. Pierwsze co przyszło mi do głowy, po zobaczeniu tego miasta to słynne słowa "Houston, mamy problem" wypowiedziane gdy 13 kwietnia 1970 w drodze do Księżyca i odległości 328 000 km od Ziemi w module serwisowym Apolla 13 eksplodował zbiornik z tlenem (God bless Wikipedia). 

źródło: google grafika

źródło: google grafika
                                      

Host rodzina:
Moja host rodzina składa się z 3 (a w zasadzie 4 osob) - Host Mama (Stel), Host tata (Carl), młodsza host siostra (Ayla, 8 lat) i starsza siostra, która nie mieszka już w domu rodzinnym (Sara). Mam też 5 kotów w domu, już nie mogę doczekać się spania z nimi wszystkimi w jednym łóżku XD Wszyscy w mojej Host Rodzinie są weganami, co bardzo bardzo mi odpowiada bo sama jestem wegetarianką i planowałam przejście na weganizm. Host tata pracuje w szpitalu (chyba), a host mama nie pracuje. Ayla chodzi do podstawówki, a Sara ma swój własny biznes z wegańskimi babeczkami (Stel jej 
pomaga). Na początku w ogóle nie wiedziałam o istnieniu Sary, bo w aplikacji mowa była 
tylko o Ayli. Sara na jakiejś fejsbukowej grupce dla wegan w Houston zobaczyła post o tym czy ktoś może nie chce przyjąć exchange studenta wegetariana (mnie?), bo takie osoby maja trudniej z dostaniem placementu ze względu na specyficzna dietę. Powiedziała o tym rodzicom i tak o to dostałam moja rodzinę. Ogólnie niby fajnie, ale z drugiej strony zdziwiłam się, że informacje z aplikacji tak sobie krążą po świecie i każdy może je oglądać. Myślałam, że szukaniem rodziny zajmuje się organizacja, a nie jacyś randomowi ludzie z Facebooka. No ale dobra, gdyby nie to pewnie nadal czekałabym na swój placement. 
Mój kontakt z host rodzina jest mocno ograniczony, nad czym ubolewam . Na Skypie rozmawialiśmy tylko 2 razy, czasem sporadycznie host mama coś do mnie napisze, czasem ja do niej. Z jednej strony bym chciała z nimi pisać, ale z drugiej strony nawet nie wiem o czym i czuje się taka głupia z moim angielskim, że ehhh. Jak macie jakieś rady jak polepszyć z nimi kontakt zanim wyjadę to byłabym wdzięczna za napisanie ich w komentarzach. 
Jeśli chodzi o moje wrażenie co do rodziny, to wydaja się być bardzo super!! Nawet nie wiecie jak ucieszyłam się kiedy w aplikacji przeczytałam, że są weganami. Powiedzieli że będziemy chodzić do wielu muzeów i na jakieś wystawy sztuki, jeśli będę chciała to mogę zapisać się na dodatkowe zajęcia w szkole + 6 października zapisali mnie na coś w stylu "biegu kolorów" tylko edycja fluorescencyjna. Moja kondycja to dramat dlatego muszę trochę poćwiczyć zanim do tego dojdzie XD Pytali gdzie chciałabym pójść, gdy będę już na miejscu (oczywiście powiedziałam, że do Natural History Museum - bo kocham dinozaury, Ogród botaniczny z motylami- bo motyle są super duper i RIP emil motyl 2017-2017*Ogólnie naprawdę są super i ciesze się, że to u nich spędzę najbliższe 10 miesięcy.

(Nie wstawię tu zdjęcia host rodziny <ani pokoju/domu> bo nie wiem czy by tego chcieli, jak zrobimy sobie zdjęcia już na miejscu to na pewno ich zobaczycie) 

Szkoła: 
Chodzić będę do Hastings High School. Jest to szkoła oddalona ok. 4 mile od domu mojej host rodziny. Szkoła zaczyna się już 15 sierpnia(!!) a kończy 29 maja. Na początku host mama powiedziała mi, że będę w 9 klasie (freshman), ale nie miałoby to sensu ponieważ skończyłam 3 gimnazjum (odpowiednik 9 klasy w stanach, mam 16 lat) i teoretycznie powinnam iść do 10 klasy. Finalnie idę chyba do 11, przynajmniej tak twierdzi koordynator ze stanów. 
Ta szkoła należy do kompleksu szkół i z tego co wiem jest ona największa ze wszystkich (chociaż i tak wydaje sie byc mała). Ponoć jest w niej 2 tysiące uczniów, chociaż nie jest to potwierdzona informacja. Moi host rodzice właściwie nic nie wiedzą o tej szkole, a amerykańskie strony internetowe szkół są mocno wybrakowane. Nie mam pojęcia jakie przedmioty są do wyboru, ponieważ nie mogę nigdzie znaleźć takich informacji. Zostawię Wam link do strony mojej szkoły, jak znajdziecie tam listę przedmiotów to dajcie mi znać XD Większość uczniów w tej szkole to Meksykanie, dużą grupę stanowią także Afroamerykanie, Azjaci, uczy się tam zaledwie ok. 5% białych. Maskotką mojej szkoły jest niedźwiedź (i chyba mają w środku wypchanego niedźwiedzia, co mnie trochę bardzo przeraża). Kolory to czarny i żółty/złoty.
Żeby było śmieszniej, z tego co wyczytałam w mojej szkole są wojny gangów. A w internecie znaleźć możecie takie perełki (nagrania z przerw w szkole) 

1 
2
3

Polecam wpisać w YouTube "Hastings High School Fight", albo wyszukać tą szkołę na instagramie. 

Czekam aż ktoś mnie tam pobije, naprawdę. Ogólnie to sobie trochę śmieszkuję, ale na moim przykładzie zobaczyć możecie, że nie wszystko na wymianie jest takie kolorowe. Nie macie praktycznie żadnego wpływu na to gdzie traficie i w jakiej szkole będziecie się uczyć. Ja z placementu jestem jak najbardziej jestem zadowolona (pomijając już te 42*celsjusza i bijących się ludzi na korytarzach XD) i nie chce narzekać na szkołę dopóki do niej nie pójdę. 

logo szkoły, źródło; facebook

tak wygląda sala gimnastyczna, źródło: Facebook


sklepik szkolny, źródło Facebook
Nie jestem w stanie znaleźć zdjęć budynku z zewnątrz (a przynajmniej takich na których nie ma osób, które mogłyby mnie poźniej pobić za kradzież praw autorskich), dlatego zostawiam Wam tu link gdzie możecie poprzeglądać zdjęcia uczniów ze szkoły.



Samolot: 
Do stanów lecę w niedziele 5 sierpnia. Pierwszy lot mam z Warszawy (lotnisko Chopina) ok. 6 rano. Na lotnisku muszę byc jakies 3 godziny wcześniej. Lecę do Amsterdamu (mogłam lecieć do Frankfurtu, ale w Amsterdamie jest o wiele mniejsze lotnisko co równa się z mniejszym ryzykiem zgubienia się), tam mam godzinna przesiadkę po której lecę do Houston.  Mój lot potrwa 10 godzin i wyląduje ok. 13 czasu lokalnego. Różnica czasowa miedzy Polska a Teksasem to -7h.  W Polsce będzie wtedy 20. 
Z ciekawszych rzeczy, wykupiłam sobie miejsce przy oknie na lot z Amsterdamu do Houston. Koszt to ok. 100 złotych (przynajmniej tak twierdzi mój tata) i wydało mi się to dobrą decyzją z racji tego, że dla mnie lądowania to koszmar, ciśnienie rozsadza mi zatoki i ogólnie niefajnie + nie wyobrażam sobie 10 godzin w samolocie spędzonych pomiędzy dwoma osobami, bo jest to dla mnie szalenie niezręczne + + będę mogła podziwiać widoki. 

Początkowo wracać miałam 1 czerwca, ale wyszło tak, że wracam 15 czerwca. Dlaczego? Szkoła kończy mi się 23 maja, po tym moi rodzice planują przylecieć do stanów i najprawdopodobniej razem będziemy zwiedzać zachodnie wybrzeże. Na razie są to luźne plany, ale mam nadzieje ze dojdą one do skutku. Najbardziej zależy mi na pojechaniu do San Francisco ponieważ jest to moje ulubione miasto na świecie (na równi z Brighton w Anglii). 

*kiedyś opiekowałam się motylem który nie potrafił latać i nazywał się Emil, no ale wziął i umarł gdzieś w 2017

Mam nadzieję, że ten post jest ok, jeśli macie jakieś pytania dotyczące mojego placementu/wymiany to chętnie odpowiem. Zapraszam na mojego (na razie) wpół martwego instagrama (@donau_) i czy możecie napisać mi czy wygodnie Wam się czyta mojego bloga? Wyłączyłam wersję na komórki bo chyba tak lepiej wygląda, ale mogę włączyć ją z powrotem jeśli tak będzie dla Was lepiej.  


07:30

Próba tuberkulinowa + aplikacja


Wszyscy tak straszą tą próbą, a tak naprawdę to nic takiego. Chyba najtrudniejszą częścią jest znalezienie miejsca w którym można ją wykonać. Nie wiem jak to wygląda poza stolicą, ale w Warszawie znam 2 miejsca w których ją robią. Osobiście bardzo nienawidzę Warszawy (a mieszkam 30 minut od niej) i jakoś tak niefortunnie wyszło, że musiałam w niej spędzić 4 dni pod rząd. W piątek pojechałam do Otwocka (wiem że to nie Warszawa, ale trzeba przez nią przejechać XD) na swoją próbę, zajęło to dosłownie 5 minut jak nie mniej. Panie pielęgniarki były całkiem miłe i ucieszyły się jak powiedziałam im, że jadę do stanów. Następne 2 dni zdawałam certyfikat z angielskiego (poziom B2, PET), część pisemna była w sobotę, a ustna w niedziele. W poniedziałek pojechałam na odczytanie próby, która polegała na tym, że pani spojrzała mi na rekę i powiedziała ze jestem zdrowa i mogę jechać XD 


Są ludzie którzy czekają na wypełnianie aplikacji i są ludzie którzy bardzo nie chcą tego robić. Ja zaliczałam się do tej drugiej grupy. Do wypełnienia swojej aplikacji potrzebujecie następujących dokumentów: 
1. Overview of personal information - tu wypełniacie informacje takie jak data urodzenia, nazwisko, miejsce zamieszkania itd.
2. Family information - informacje o rodzicach, rodzeństwie.
3. Biographical data - musicie opisać 4 aktywności które robicie w wolnym czasie, możecie napisać to w jednym zdaniu albo trochę się rozpisać (polecałabym tą drugą opcje), nie możecie napisać o spędzaniu czasu w internecie, pytają też o to czy byliście już na wymianie. 
4. Dear family letter - jedna z najgorszych części aplikacji, ja swój "family letter" zaczęłam pisać na kilka godzin przed wysłaniem aplikacji, więc był bardzo beznadziejny. Polecam napisać go wcześniej i wysłać do swojego nauczyciela od angielskiego, żeby mógł sprawdzić ewentualne błędy. W moim przypadku chyba większe znaczenie w dostaniu placementu miały te 4 krótkie aktywności niż list do host rodziny, ale nie zmienia to faktu, że to ważna część aplikacji. 
5. Health information- tu są chyba pytania o alergie itp. 
6. Photo album - NAJGORSZA CZĘŚĆ APLIKACJI (dla mnie). Serio. Przed wypełnianiem aplikacji, podejrzewałam każdą inną cześć aplikacji o bycie najgorszą, ale nigdy nie pomyślałabym ile problemów przysporzy mi album ze zdjęciami. Na początku wszystkie moje zdjęcia były super świetne, ładnie to wyglądało i były nawet dobrane kolorystycznie (XD). Później okazało się, że wszystkie moje zdjęcia są złe (bo nie miałam "American Smile" ;)))) i mój tata zamienił je na najokropniejsze zdjęcia jakie w życiu widziałam. Naprawdę te zdjęcia są tak obrzydliwe, ze podziwiam moja host rodzinę, że po zobaczeniu ich nadal podjęli się patrzenia przez 10 miesięcy na moja twarz. Zdjęcie "profilowe" zróbcie u fotografa, a nie w domu bo będziecie wyglądać na nim jak rekin. Pozdrawiam - rekin Martyna.
7. Passport - mój stary paszport kończył się w kwietniu 2019, dlatego tez musiałam wyrobić sobie nowy. Załatwiajcie wszystkie sprawy wcześniej i nie wyrabiajcie paszportu na 2 tygodnie przed deadlinem XD 
8. Birth certificate - musi być on przetłumaczony, ja ten i szkolne dokumenty tłumaczyłam u tłumacza przysięgłego ale słyszałam ze niektórzy robią to sami
9. Parent's letter - podobna sytuacja jak z listem od was
10. Parent's questionnaire - jakieś dziwne pytania do waszych rodziców, np. Dlaczego chcecie żeby wasza córka/syn był exchange studentem? 
11. English Teacher's recommendation - Wasz nauczyciel angielskiego musi napisać jakimi to super uczniami jesteście (nawet jeśli nie jesteście)
12. Transcript of grades - tak jak wspomniałam wcześniej, ja tłumaczyłam świadectwa u tłumacza przysięgłego
13. Medical Record -są to informacje które wypełnić musi wasz lekarz rodzinny, jest też jeden dokument który musi wypełnić wasz dentysta. 
14. Record of physical examination - szczepionki? 
15. Medical release - jakies inne medyczne dokumenty
16. Conditions of participation - warunki uczestnictwa, trzeba przeczytać i podpisać. 
17. Permission for travel - zgoda na podróżowanie po stanach, np. z host rodzina, albo ze szkoła. 
18. ELTISlink do posta


Ogólnie aplikacja nie jest jakaś bardzo straszna (no może poza częścią ze zdjęciami xd), można się z nią uporać w mniej niż 20 dni. Im wcześniej zaczniecie ją wypełniać, tym lepiej dla Was.
Copyright © 2016 Houston, mamy problem , Blogger