07:34

Thanksgiving break

Thanksgiving break
Przerwa świąteczna trwała tydzień, ale wiem, że w innych szkołach nie była taka długa. Mnie to bardzo cieszyło ponieważ potrzebowałam odpoczynku od codziennego wstawania o 5.30. W sobotę nie robiłam niczego konkretnego, ponieważ Sara i Stel musiały dostarczyć tort weselny. W niedzielę mieliśmy pojechać na ViaColori Festival, na którym artyści w centrum miasta malują kredą na betonie. Bardzo chciałam to zobaczyć, głównie dlatego, że ludzie z mojej szkoły też tam malowali. Host mama powiedziała mi, że wyjedziemy około 12, więc wstałam rano i ogarnęłam moje życie by być gotowa na tą godzinę. Przyszłam do salonu i zobaczyłam, że Stel i Ayla śpią, a Carl ogląda jakiś azjatycki serial. Spytałam czy jedziemy, a on powiedział, że pada deszcz i nie możemy pojechać. Pominę fakt, że deszcz wtedy nie padał, a nawet jeśli to przecież nie po to zostały wynalezione parasolki. Bardzo mnie poirytowało ich niezorganizowanie, ponieważ zazwyczaj robimy wszystko to czego oni chcą, a to była jedna z niewielu rzeczy na której naprawdę mi zależało. Byłam zła więc poszłam spać i obudziła mnie Stel kilka godzin później mówiąc, że jedziemy na jedzenie. W samochodzie próbowali mi wmówić, że była to moja wina bo spałam i nie wiem co mam nawet napisać bo moja reakcja to "XD". Całkiem śmiesznie, ale przynajmniej jedzenie było dobre. + dodam, że na ten festiwal zaproszony był Travis Scott i ludzie z mojej szkoły go poznali. Także Travis Scott był w stanie pójść pomimo pogody, ale ja nie byłam :) W poniedziałek pojechałyśmy z Katją na zakupy świąteczne, które skończyły się tym, że kupiliśmy większość rzeczy dla siebie, a nie dla naszych host rodzin. Wydałam wtedy bardzo dużo pieniędzy, ale mam wrażenie, że odkąd tu przyjechałam moje pieniądze po prostu rozchodzą się na lewo i prawo i ciężko mi to kontrolować. W galerii spędziłyśmy jakieś 6 godzin. Wtorek chyba cały przespałam, środę prawie też, oprócz tego, że wieczorem pojechaliśmy do centrum na jedzenie, a następnie spędziliśmy noc w hotelu. Nie obyło się bez przygód ponieważ, po zakwaterowaniu, kiedy już kładłam się spać, zobaczyłam, że przed naszym hotelem stoi 5-6 wozów strażackich. Pokazałam to Stel i nikt nie wiedział co się dzieje. Carl zadzwonił do recepcji by zapytać co się stało, a tam powiedzieli mu, że na 2 pietrze ktoś poczuł dym. Szybko się ubrałam i zabrałam swoje rzeczy, a następnie udaliśmy się w poszukiwania wyjścia ewakuacyjnego. Windy nie działały, a znalezienie schodów pożarowych zajęło nam 20 minut. Okazało się, że w naszym hotelu (hotele były połączone), docierały tylko do 2 piętra, a my byliśmy na trzecim. Dlatego musieliśmy przejść przez 3 hotele by móc się ewakuować. Ewakuacja nie była ogłoszona, ale jednak woleliśmy czekać w lobby niż później ewakuować się w razie pożaru. Na rozwój sytuacji czekaliśmy do północy, na szczęście nie było pożaru i mogliśmy wrócić do pokoju. Krótka historia "o tym jak prawie spłonęłam w hotelu przed thanksgiving". 




W hotelu spaliśmy ze względu na odbywającą się następnego dnia paradę. Zaczynała się ok. 9 więc wygodniej było spać w centrum, niż wstawać rano i szukać parkingu. Rano było chłodno, ale w ciągu dnia pogoda była cudowna, aż ciężko było mi uwierzyć, że był to koniec listopada. Parada baaardzo
mi się podobała.






ludzie z NASA byli bardzo mili, dali mi naklejkę



spodziewałam się wszystkiego, ale nie mojego ulubionego dinozaura na paradzie


nie zabrakło też polskiego akcentu!!

Po paradzie poszliśmy po rzeczy do hotelu (przy okazji zahaczyliśmy o basen bo chciałam zobaczyć jak wygląda) i pojechaliśmy do domu Sary na śniadanie.

widok z mojego pokoju hotelowego

ładny basen

ładny widok z basenu

Razem z chłopakiem i współlokatorami usmażyli nam amerykańskie naleśniki, które były przepyszne. Przez cały dzień atmosfera była bardzo miła i rodzinna. Po powrocie do domu Stel zabrała się za przygotowania a ja z Carlem i Aylą pojechaliśmy do kina na "Ralph Breaks The Internet". Ayla cały film przespała (całą noc oglądała filmiki na YouTubie), ale mi on się bardzo podobał. Nie będę mieszać się w wychowanie Ayli bo to ich sprawa, ale moim zdaniem niekontrolowane używanie tabletu przez 8 letnie dziecko, nie jest najlepszym pomysłem. Później pomagałam host mamie w gotowaniu i sprzątaniu domu. Przygotowaliśmy ogroooomne ilości jedzenia. Nasze Thanksgiving nie było tradycyjne, ponieważ Sara na grupie dla weganów na Facebooku, ogłosiła, że jeśli ktoś nie ma planów na ten dzień, to może przyjść do nas i zjeść trochę pysznego (wegańskiego) jedzenia. Pojawiło się całkiem sporo osób i uważam, że była to świetna inicjatywa. Przed zjedzeniem każdy miał powiedzieć za co jest wdzięczny. Ja powiedziałam, że jestem wdzięczna za możliwość spędzenia mojego pierwszego Thanksgiving w ich gronie i prawię się przy tym popłakałam. Nie potrafiłam powiedzieć niczego więcej, ale jestem naprawdę wdzięczna za możliwość bycia w Stanach, naprawdę jest to najlepsza rzecz jaka kiedykolwiek mnie spotkała. Na naszym obiedzie nie było też tradycyjnego siedzenia przy stole, każdy siedział gdzie chciał i głównie rozmawialiśmy. Ten dzień wydawał się być bardzo długi (bo był), ale uważam, że był jednym z lepszych jakie tu przeżyłam.

W piątek głównie odpoczywaliśmy (oraz jedliśmy resztki z obiadu). W sobotę pojechaliśmy do Austin, na obiad do rodziny Carla. Amerykanie są bardzo otwarci i miło mnie przywitali. Głównie było to starsze towarzystwo, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. To Thanksgiving nie było wegańskie, ale przywieźliśmy trochę swojego jedzenia, więc było do przeżycia. Nie robiłam żadnych zdjęć, ale ten dom miał bardzo ładny ogród i ogólnie bardzo piękne miejsce do spędzenia soboty.
Około 17, z Sarą i jej chłopakiem pojechaliśmy do centrum by wypożyczyć elektryczne hulajnogi. Przejechaliśmy na nich 11 kilometrów i przez każdą sekundę jazdy miałam wrażenie, że zaraz umrę, albo przynajmniej złamię rękę. Te hulajnogi, jeżdżą bardzo szybko i nie w każdej części miasta są dobre chodniki. Ogólnie to było całkiem niesamowicie, zwłaszcza kiedy o zachodzie słońca widzieliśmy całą panoramę miasta. Przejechaliśmy przez całe centrum i szybko zorientowaliśmy się jak bardzo ludzie nienawidzą tych hulajnóg XD usłyszeliśmy kilka wyzwisk w naszą stronę, ale no cóż - życie. Dojechaliśmy do naszego punktu docelowego, czyli na wegańskie lody. Były to chyba najlepsze lody jakie w życiu jadłam i to miejsce było połączone z  tym super sklepem, o którym pisałam w innym poście z Austin. Kupiliśmy tam ornament świąteczny w kształcie ketchupu (długa historia).  Niedziela była ostatnim wolnym dniem przed pójściem do szkoły i w sumie nawet cieszyłam się na powrót bo tęskniłam za znajomymi.

instagram: donau_



07:16

Halloween i urodziny Katji

Halloween i urodziny Katji
Halloween było jednym z wydarzeń na które czekałam z niecierpliwością i co do którego miałam duże oczekiwania. W rzeczywistości trochę się zawiodłam, ale zaczynając od początku...
Myśląc o Halloween i o najgorszych możliwych scenariuszach niezręcznych sytuacji, możecie pomyśleć o sytuacji w której jesteście jedyną przebraną osobą na imprezie. Tak właśnie czułam się przychodząc do szkoły w moim przebraniu. Wszyscy zapewniali mnie, że połowa szkoły będzie przebrana, bo wszyscy celebrują to święto i dlatego też powinnam założyć mój kostium eleven. Po wejściu do budynku szybko zorientowałam się, że tak nie jest. Nie wiem dlaczego, ale byłam jedną z trzech przebranych osób (patrząc na ilość osób w mojej szkole to tak jakbym była jedyną) i przez cały dzień czułam się bardzo głupio. Może 3 osoby rozpoznały za co jestem przebrana, reszta z nich dzieliła się na osoby myślące, że jestem przebrana za lalkę, albo, że są to moje normalne ubrania. Poza trzema przebranymi uczniami, swoje kostiumy założyły też nauczycielki od plastyki. Bardzo kocham moich nauczycieli i fakt, że moja pani od malowania przebrała się za jednorożca, a pani od rysowania za syrenę.

od lewej: nauczycielka od malowania, rysowania i fotografii

Halloween wypadało w środę, a dodatkowo cały dzień padało, dlatego też nie mieliśmy zbyt wielu możliwości. W mojej szkole odbywała się noc filmowa, która nie za bardzo mnie interesowała, dlatego wybrałam pójście na trick or treating. Zaprosiłam Katję i Abelardo do pójścia ze mną, oraz moją host mamą i Aylą. Katja przyszła trochę wcześniej, ale wciąż musieliśmy czekać na Abelardo. Ayla przychodziła do mojego pokoju co 3 minuty mówiąc, że musimy już wyjeżdżać (w ogóle nie przejmując się tym, że czekamy na naszego przyjaciela i nie możemy tak po prostu go wystawić). Ogólnie ten dzień był bardzo niezorganizowany i jak zwykle całą winę zwalono na mnie. Abelardo w końcu przyjechał i mogliśmy pojechać na inne osiedle. Wybraliśmy osiedlę Katji, ponieważ założyłyśmy, że bogaci ludzie rozdają najlepsze słodycze. Na początku stel woziła nas od domu do domu, co dla mnie było bardzo szokujące. Odkąd tu przyjechałam, wiedziałam, że amerykanie z zasady nie chodzą, ale nie miałam pojęcia do jakiego stopnia to dochodzi. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie mogliśmy przejść 50 metrów tylko wszędzie jeździliśmy samochodem. Wydaję mi się, że właśnie spacerowanie od domu do domu po ulicach jest najlepszą częścią zabawy. Bardzo mnie to zirytowało (mnie wszystko irytuję, więc to nic nowego) i mam wrażenie, że od tamtego czasu tylko psułam ludziom zabawę. Większość ludzi dawała cukierki tylko Ayli, bo jest to zabawa głównie dla dzieci. Ludzie byli bardzo mili i widać było, że włożyli dużo serca w dekorowanie domów.


jakiś pan nie miał słodyczy, więc dał Abelardo miskę i dwie brokatowe dynie


nasze słodycze, które zniknęły po dwóch dniach


Urodziny Katji 
11 listopada Katja obchodziła swoje 16 urodziny. Sprawy organizacyjne były bardzo skomplikowane, ponieważ planowałyśmy zrobić nocowanie oraz małe przyjęcie urodzinowe. Dzień wcześniej obie byłyśmy na Renesans Festival, który odbywał się 2 godziny drogi od Houston i z którego ja wracałam dopiero w niedziele rano. Host rodzina Katji trochę nie bardzo przejmowała się tym co ona chce robić w ten dzień i to oni zadecydowali o naszych planach. Mieliśmy spotkać się w domu Katji, ale wyszło tak, że jej host rodzina zabrała ją do galerii. Bardzo skomplikowało to sprawy, ponieważ razem z Abelardo mieliśmy zrobić jej niespodziankę. Abelardo kupił balony, a ja prezent i ostatecznie musieliśmy jechać na drugi koniec miasta by się z nią spotkać. W galerii zobaczyliśmy jak wchodzą do Cheesecake Factory, więc po odczekaniu chwili też tam weszliśmy. Nie dało się nas nie zauważyć i  na nasz widok Katja bardzo się ucieszyła. W restauracji była już host rodzina Katji oraz Gwenda z Niemiec, która poprzedniej nocy nocowała w jej domu. Gwenda poszła do domu po 10 minutach, nie wiem do końca czemu, ale no cóż. Na stolik czekaliśmy chwile, ponieważ ta restauracja jest bardzo obleganym miejscem. 
od lewej: Gwenda, Katja, Abelardo i ja 


Katja otworzyła prezenty, ode mnie dostała paletkę do makijażu z Anastasii oraz butelkę na wodę (to nasz inside joke, ponieważ swoją zgubiła kilka tygodni wcześniej). Wydawało mi się, że głównym zamysłem pójścia do tej restauracji było zjedzenie sernika, ale okazało się, że przed pójściem tam Katja była w innej restauracji na śniadaniu. Ogólnie to nikt nie był głodny (oprócz host taty Katji bo on zawsze jest głodny), więc zamówiliśmy tylko milkshake'i i jeden kawałek sernika. Host tata Katji zamówił zupę oraz sałatkę po czym zaczął kłócić się z jego żoną o to, że nie zamawiał zupy. Była to bardzo dziwna sytuacja i nadal nie wiem co o tym myśleć XD W większości restauracji śpiewają solenizantom "happy birthday" na urodziny, czasem tez można dostać darmowe jedzenie. W tej restauracji też tak było i żeby było śmieszniej jakieś 6 osób na sali miało urodziny, więc co chwile słychać było śpiewających pracowników. Posiedzieliśmy tam chwile i w planach mieliśmy pójście na łyżwy, ale, że Katja miała spódniczkę, a na lodowisku jest bardzo zimno, to poszliśmy do kina. Poszliśmy na nowego Grincha, cała sala kinowa była pełna, więc musieliśmy usiąść na samym dole przy ekranach, nie było najgorzej ponieważ w tym kinie były fotele na których możecie sie położyć. Po filmie oglądaliśmy sukienki na prom (Katja ma obsesje na punkcie tego balu) i Host Mama Katji odwiozła nas do domów. 


instagram: donau_

Copyright © 2016 Houston, mamy problem , Blogger