15:16

Homecoming week

Wiem, że znowu (bardzo) długo nie pisałam, ale przez kilka ostatnich tygodni nie miałam wolnego czasu. 

Przed wymianą nie za bardzo wiedziałam, czym tak naprawdę jest Homecoming, wiedziałam, że w tym czasie odbywa się bal i mecz footballu. Homecoming to coroczna tradycja w której (teoretycznie) byli uczniowie szkoły spotykają się w szkole/mieście, by celebrować(?) bycie absolwentami. Homecoming zazwyczaj zorganizowane jest wokół jakiegoś wydarzenia, w przypadku większości szkol meczu amerykańskiego footballu i balu. W szkołach odbywa się tzn. "spirit week", w którym jest 5 tematycznych dni. W mojej szkole było to: 
  1. Poniedziałek- Twin Day 
  2. Wtorek- Celebrity
  3. Środa- Meme Day 
  4. Czwartek- Back to 90s
  5. Piątek- Blackout Day


W piątek wieczorem odbywała się gra, a w sobotę Homecoming Dance. 

Co się działo: 
W poniedziałek, mało kto się przebrał. Ja nie znalazłam nikogo kto zechciałby być moim bliźniakiem, więc do szkoły przyszłam w normalnych ubraniach. O ile ludzie nie mieli ze sobą lekcji, albo nie siedzieli razem na lunchu, to ciężko było stwierdzić czy ktoś ma swojego "bliźniaka". W poniedziałek miałam zadane mnóstwo pracy domowej z plastyki, dlatego rysowałam do pierwszej w nocy, a i tak nie skończyłam wszystkiego. Jest to główny powód dlaczego nie piszę tu tak często jakbym chciała. Prace domowe nie są trudne, ale są bardzo czasochłonne.
We wtorek, nie miałam pomysłu za kogo mogłabym się przebrać. Jeszcze mniej osób w poniedziałek wzięło udział w tym dniu, widziałam jedynie kogoś przebranego za Ariane Grande i Kurta Cobaina, więc jak możecie zobaczyć, szampańska zabawa. 
Środa była chyba najśmieszniejszym dniem, gdy usłyszałam o tym, że temat dnia to memy, bardzo nie spodobał mi się ten pomysł. Jestem ultra nie kreatywna i nie miałam pojęcia jak mogę przebrać się za mem. Po przyjściu do szkoły okazało się, że ludzie wpadli na tyle świetnych pomysłów, że przez cały dzień chodząc po szkole śmiałam się z ich przebrań. Ludzie przebierali się za przeróżne rzeczy zaczynając od jodłującego chłopca z walmartu, po te tańczące manekiny i "is this a pigeon?". Żałuję, że nie wymyśliłam żadnego przebrania w tamtym dniu, ale już nic z tym nie zrobię. W środę po szkole wyruszyliśmy w poszukiwaniu butów na Homecoming (sukienkę kupiłam wcześniej). Ostatecznie znaleźliśmy brzydkie buty za 30 dolarów. Szukaliśmy też miejsca w którym mogłabym wywołać moją kliszę z aparatu analogowego i okazało się, że w czwartym największym mieście w Stanach Zjednoczonych nie ma miejsca w którym mogłabym to zrobić. Ironia losu, że w moim mieście w Polsce w którym mieszka 20 tysięcy osób, jest takie miejsce, a tu nie. 
W czwartek był powrót do lat 90 i szczerze mówiąc nie musiałam się za bardzo starać, bo mój styl ubierania opiera się na latach 80 i 90. W ten dzień przebrało się prawie najwięcej osób. 
W piątek odbył się blackout day, kolory naszej szkoły szkoły to czarny i złoty. Większość osób założyło po prostu czarne ubrania lub szkolne koszulki. Tego dnia wieczorem odbywała się gra footballu, a zawsze przed takim wydarzeniem rano jest pep rally. Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam i było to najbardziej amerykańska rzecz jaką w życiu doświadczyłam. Pep rally ma na celu dodania ducha szkole, zaczyna się ono o 6.50 i trwa do pierwszego dzwonka na lekcję. Motyw tego pep rally to "glow in the dark", dzień wcześniej w kafeterii można było kupić glowsticki i świecące w ciemności farby. Na to wydarzenie miałam iść z Siną, ale on mnie wystawił, więc wyszło tak, że poszłam sama. Usiadłam na pierwszych trybunach i czekałam na rozpoczęcie. Wokoł mnie było mnóstwo ludzi których nigdy wcześniej nie widziałam i niestety nie siedziałam z żadnymi znajomymi. Gdy wszystko się rozpoczęło, jakiś pan na środku sali zaczął mówić np. "juniors are you excited?" i wtedy wszyscy z tego rocznika zaczynali krzyczeć. Wtedy właśnie zorientowałam się, że coś jest nie tak, bo osoby wokół mnie krzyczeć zaczęły po usłyszeniu "freshman". Nie wiem czy ja jestem głupia czy głupia, ale tak; usiadłam ze złym rocznikiem. Najlepiej bawili się seniors, bo wiadomo to ich ostatni rok w szkole. Cale wydarzenie trwało około 30 minut i można było się wtedy spóźnić na pierwsza lekcje. Ja średnio chciałam się spóźnić ponieważ na pierwszej lekcji miałam sprawdzian z biologii. Z sali gimnastycznej wyszłam trochę wcześniej, żeby uniknąć największego tłumu. Na lekcje oczywiście się spóźniłam, ale to bez różnicy bo i tak nie zdałam tego testu. 
Na lunchu kupowałam bilety na homecoming (10$) i na wieczorną grę footballu (3$). W tle leciała muzyka i ludzie zrobili sobie bitwę taneczna na stołówce. Ogólnie atmosfera tego dnia była milutka i czuło się ducha szkoły. 

pep rally
pep rally vol.2

pep rally vol.3

O 19 zaczynała się gra footballu, a z domu wyjechaliśmy po 18, ponieważ po drodze zabieraliśmy Katje. Na miejscu byliśmy 10 minut przed rozpoczęciem meczu + okazało się też, że podjechaliśmy od złej strony stadionu. Wyrobiliśmy się na styk, przy wejściu przeszukiwali nam torby i skanowali nas wykrywaczem metalu. Umówione byłyśmy z osobami z którymi siedzę na lunchu i to z nimi spędziliśmy czas. Gra była dosyć nudna, ponieważ nasza drużyna cały czas wygrywała, za to atrakcji dodawał nam Abelardo. Katja nauczyła go przeklinać po polsku i po ukraińsku, rozmawialiśmy w 3 rożnych językach i  było całkiem zabawnie. W przerwie meczu odbył się krótki występ przeciwnej szkoły, oraz wybór króla i królowej homecoming. Nasza szkoła nie występowała, nie wiem dlaczego, ale było to bardzo podejrzane. Druga połowa meczu była jeszcze nudniejsza, a w dodatku zaczął padać deszcz. Większość osób wyszło wcześniej, Katja, Abelardo i ja zostaliśmy do końca. Ostateczny wynik meczu to 53:13, także nieźle nam poszło. 




Homecoming Dance 
Taniec odbywał się w sobotę, tego dnia wstałam bardzo wcześnie, ponieważ o 15 przychodziła do mnie Katja. Musiałam posprzątać pokój, łazienkę i zrobić pranie (brzmi jak Kopciuszek, najpierw sprzątanie, później bal). Katja tego dnia była na wolontariacie w Ukraińskim kościele i okazało się, że nie wyrobi się z przyjściem na czas. Przyszła godzinę później i szczerze mówiąc ledwo zdążyłyśmy się przyszykować. Zjadłyśmy wegańską pizzę (nasze fit wegańskie życie przed balem) i zaczęłyśmy robić makijaż. Szczerze mówiąc to był pierwszy raz w życiu kiedy malowałam całą twarz i prawdopodobnie wyglądałam jak clown. Zajęło nam to godzinę, więc na zrobienie włosów zostało już niewiele czasu. Tu wilgoć w powietrzu jest tak duża, ze po 5 minutach na dworze, nasze włosy i tak były proste. Przed wyjściem z domu host mama strasznie nas pospieszała (bo już byłyśmy spóźnione), strasznie mnie to zdenerwowało, miałam ochotę się popłakać i zostać w domu. Przy okazji złamałam Katji szminkę i zepsułam sobie makijaż. Host mama chciała zrobić nam zdjęcia, czułam się bardzo okropnie bo Katja wygladała ślicznie i ładnie wychodzi na zdjeciach, a ja
wychodzę na nich bardzo okropnie. Jestem typem osoby, który psuję ludziom dobrą zabawę, więc nie obyło się bez mojego narzekania. 



Po zmaganiach z moim okropnym humorem dotarłyśmy na miejsce. Bal odbywał się w mojej szkole, a konkretnie w południowej(?) kafeterii. Pierwszy raz w życiu widziałam to miejsce bez stolików i wyglądało ono dosyć dziwnie. Na wejściu trzeba było mieć ID (zgadnijcie kto nie miał swojego...., na szczęście mam znajomości), standardowo zrobili nam kontrolę i mogłyśmy wejść do środka. Przyszłyśmy jako jedne z pierwszych osób, więc przez pierwsze 2 godziny zbierali się ludzie. My w tym czasie siedzieliśmy na ławkach (tych samych na których czekam przed lekcjami) i rozmawiałyśmy sobie z Rosą, Jak już wiecie, Rosa i angielski to nie najlepsze połączenie, dlatego np. na informację o tym, że Katja jest z Ukrainy, Rosa się roześmiała. Podejrzewam, że nie ma pojęcia gdzie znajduję się ten kraj, a to już takie zabawne nie jest. W każdym razie po jakimś czasie poszłyśmy tańczyć. To było najbardziej niezręczne tańczenie w moim życiu, ale to tylko dlatego, że całe moje życie jest niezręczne. Po kilku chwilach Katję zaczął podrywać jakiś chłopiec, więc było jeszcze bardziej niezręcznie. Później gdy stałyśmy we trójkę z Katją, Rosą i mną, przyniósł wody. Brzmi miło ale kupił wodę tylko dla Rosy i Katji, więc poczułam się najgorzej na świecie. Oczywiście przesadzam, ale kiedy zdajecie sobie sprawę, że wśród znajomych jesteście tą brzydką dziewczyną i ktoś jeszcze dobitnie próbuję wam to pokazać, to nie jest miło. Pomijając fakt, że do końca balu miałam "humor na płakanie w łazience" to było całkiem spoko. Pod koniec poznałam jednego chłopca, który jak się okazało też jest weganem, ma urodziny dzień po mnie oraz ma dwójkę rodzeństwa (a w dodatku jest środkowym dzieckiem, tak jak ja). Wydaję mi się to bardzo śmieszne, jak przypadkowo można poznać osobę która jest (niedokładnym) odzwierciedleniem ciebie. 





Co mnie zdziwiło, to fakt, że bal zakończył się przed planowaną godziną zakończenia. Początkowo miał się on kończyć o 23, natomiast jakieś 10 minut przed wyznaczoną porą, zapalili światła i zaczęli wypraszać wszystkich z sali. Po balu odebrała nas moja host mama i wróciłyśmy do domu. Katja zostawała u mnie na sleepover, przed snem jadłyśmy pizzę i oglądałyśmy "The End Of The F*****g world* (nie żebym oglądała ten serial już 3 razy). Podsumowując, to był miło spędzony czas. Jestem trochę zawiedziona, bo nie było to coś czego oczekiwałam, ale jak zawsze było to doświadczenie.

6 komentarzy:

  1. Kurde jestem taka sama jak ty, co do tego wychodzenia na zdjęciach i narzekania! Także łączny się w bólu XD A poza tym to ładnie wyszłaś! A co do tego chłopaka co ci nie przyniósł wody to niemiło z jego strony i to jemu powinno być głupio. Ja u siebie też mam takich ludzi, którzy jeden dzień ze mną gadają, a potem nawet nie powiedzą hej także spoko :')

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje, że mimo wszystko będziesz dobrze wspominała ten tydzień i fajnie by było jakbyś wstawiała więcej zdjęć swoich prac np. Na plastykę. Czekam także na post na halloween

    OdpowiedzUsuń
  3. Homecoming wszędzie wygląda podobnie. Masz zupełnie inną urodę niż Katja i nie ma co tu się porównywać, bo również jesteś ładna. A zdjęcia? Więcej uśmiechu i będzie super :*

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Houston, mamy problem , Blogger