08:27

Polski Festiwal, Wycieczka & Halloween Party

W weekend (11-12/10) odbywał się Polski Festiwal w Houston. Już wcześniej planowaliśmy na niego pójść, a ostatecznie zdecydowaliśmy się na przyjazd w niedzielę. Na miejscu okazało się, że Ayla zapomniała wziąć z domu butów (i to nie pierwszy raz, tylko trzeci), więc razem z Carlem musieli pójść do sklepu i kupić nowe. Razem ze Stel, weszłyśmy na teren festiwalu i po 3 sekundach zatrzymał nas pewien mężczyzna. Przywitał się (po polsku) i zapytał czy chodzę tu do kościoła, zaproponował też, że może po mnie przyjeżdżać i zabierać mnie do kościoła w każdą niedziele. Wydaje mi się, że ta konwersacja wiele mówi o mentalności w Polsce. Każdy zgodziłby się, aby randomowy stary Janusz zabierał go co niedziele do kościoła XD Po tej fantastycznej konwersacji poszliśmy zjeść pierogi, nie były wegańskie ale smakowały jak te w Polsce. Na festiwalu spotkałam się z Katją i jej host rodzicami (+Gustavo). Nic ciekawego się nie działo, ale przynajmniej spędziliśmy miło czas i zrobiliśmy ładne zdjęcia. Byłam zawiedziona, bo nie porozmawiałam z nikim po polsku, więcej niż przez 3 sekundy. Po festiwalu pojechaliśmy zjeść lunch, a następnie do muzeum. Było to prywatne muzeum, w którym nie można robić żadnych zdjęć. Wystawy bardzo mi się podobały i żałuje, że nie mogę pokazać Wam jak ładnie tam było. Tego dnia było okropnie gorąco (34*), a dla porównania następnego dnia było już tylko 12 stopni. Stel chciała iść na spacer i pierwszy raz od mojego przyjazdu otworzyli w domu okna. Wydaję mi się to okropnie dziwne, bo ja zamarzałam i z zimna nie mogłam ruszać palcami (w domu nie ma ogrzewania, więc też odczuwało się 12 stopni). Nawet w Polsce było cieplej niż w Houston. Temperatura ta utrzymywała się przez cały tydzień, wszyscy (oprócz mnie) byli bardzo zadowoleni z tego powodu. 

Katja i ja

W środę pojechałam na moją pierwszą wycieczkę szkolną. Przed wycieczką dostaliśmy kartki, które musiały zostać podpisane przez naszego każdego nauczyciela. Nauczyciel może nie wyrazić zgody na wasz wyjazd, jeśli oceny nie są wystarczająco dobre, albo robicie coś ważnego tego dnia w klasie. U mnie nie było takiej sytuacji, więc nauczyciele bez problemu podpisali mi zgodę. 
Tego dnia do szkoły przyszłam o 6.40, ale dopiero o 7.10 zaczęli zbierać się ludzie. Wycieczka organizowana przez moją nauczycielkę od plastyki i spowodowana była dwoma nadchodzącymi konkursami. Nauczycielka chciała byśmy mieli okazje zrobić zdjęcia zwierząt (temat konkursu to rodeo, sami musimy wykonać zdjęcia referencyjne na których podstawie zrobimy rysunek). Była to moja pierwsza podróż żółtym szkolnym autobusem i nie wspominam jej najlepiej. Może po prostu moje nogi są za długie, ale naprawdę niewygodnie się w nim siedzi. Kolana wbijają się w fotel przed wami i ogólnie niemiło. Cieszę się miałam okazje to przeżyć, ale chyba nie mogłabym nim jeździć codziennie do i ze szkoły. Na początku pojechaliśmy na farmę, należąca do naszego szkolnego dystryktu. Nie miałam pojęcia o jej istnieniu, ale mają tam słodkie kozy i owce.

miła owca
Na miejscu mieliśmy 45 minut, a następnie jechaliśmy do zoo. Zoo bardzo mi się podobało, jest bardzo ładnym miejscem do spacerowania. Zwierzęta mają bardzo zadbane wybiegi i widać, że pracownicy o nie dbają. Nie jestem fanką zoo, bo zazwyczaj można zobaczyć, że zwierzęta nie są szczęśliwe w tym miejscu. 


To zoo prowadzi wiele akcji ratujących zwierzęta, więc to doceniam. Po 2 godzinach pojechaliśmy do pizzerii, w której nic nie zjadłam (ciężkie prawie wegańskie życie). Poznałam tam dwie dziewczyny z którymi w sumie nie utrzymuje kontaktu, ale witamy się na korytarzu. Do szkoły dotarliśmy równo o 14.35, czyli o porze w której dzwoni dzwonek kończący lekcje. Zaskoczyło mnie to, jak zaplanowana była każda minuta wycieczki, musieliśmy dotrzeć do szkoły, tak by wszyscy zdążyli na swoje autobusy do domu. 

W piątek rano odbyło się kolejne pep rally. Kilka tygodni wcześniej moja host mama kupiła mi bluzę z logiem i w kolorach szkoły (czarny i złoty), więc bardzo się cieszyłam, że mogę ją w końcu założyć. Po przyjściu na salę gimnastyczną okazało się, że kolorem przewodnim tego pep rally był różowy :) 

W sobotę brałam udział w moim pierwszym wolontariacie. Zorganizowany był przy współpracy z klubem plastycznym, dlatego było na nim dużo osób z mojej szkoły. Tematem przewodnim było Halloween, odbywało się to w bardzo pięknym parku. Miejsce to podzielili na 11 stacji, tak by utworzyć "Trick or Treating Trial". Ja znajdowałam się na stacji trzeciej, na której dzieci musiały wysysać krew (wodę) ze zwierząt (z dzbanka z wodą z naklejką zwierzęcia xd) używając takich małych pompek. Moim zadaniem było rozdawanie cukierków za dobrze wykonane zadanie, był to dzień w którym wypowiedziałam słowa "You are welcome" najwięcej razy w całym życiu. Ogólnie bardzo mi się podobało, dostaliśmy darmowe jedzenie i mogłam popatrzeć na dzieci przebrane w szalone kostiumy (mój faworyt to dziewczynka przebrana za lodówkę).


W niedzielę odbywała się impreza Halloween'owa w domu mojej koordynatorki. Nie przyszło tak dużo osób jak myślałam, że przyjdzie i ogólnie było 2/10. Moja koordynatorka wydaję się być bardzo niemiła i popsuła mi humor, ale no cóż życie. Najlepszą częścią imprezy było chodzenie po domach tak zwane "Scavenger Hunt". Jest to zabawa polegająca na zbieraniu rzeczy z wcześniej utworzonej listy. Możecie poprosić ludzi o maksymalnie 3 rzeczy np. jabłko, spinacz do papieru, gazeta, grę wygrywa drużyna, która zbierze najwięcej rzeczy. Większość ludzi było bardzo miłych, ale zdarzali się też tacy, którzy mówili, że nie mają niczego w domu i zamykali nam drzwi przed nosem. Standardowo moja drużyna przegrała. 


Odbywał się również konkurs na najlepszy kostium, ja wygrałam w kategorii najbardziej oryginalny. Nie powiedziałabym, że przebranie się za "eleven" ze Stranger Things jest oryginalne, ale przejdzie.


Od lewej: Dasha, Gwenda, Ja i Katja
wykrawaliśmy(?) też dynie
W (kolejną) środę pisaliśmy preSAT, są to (próbne) testy, które wymagane są do dostania się do Collage'u. Oczywiście nie obyło się bez komplikacji z mojej strony. Testy te pisałam w budynku mojej szkoły o którego istnieniu nie miałam pojęcia, prosiłam wszystkich moich znajomych o pokazanie mi drogi jak tam dojść. Abelardo narysował mi nawet mapę, a ostatecznie po prostu mnie tam zaprowadził. Po przyjściu do sali okazało się, że nie ma mnie na listach (po czym magicznie się na nich pojawiłam). Pani w mojej sali nie była za bardzo poradna i bardzo mnie irytowała. Po dostaniu akrusza z zadaniami, zobaczyłam, że nadal jestem uważana za 9 klasę. Dobrze, że ktokolwiek z mojej szkoły mnie o tym poinformował i dobrze, że moja organizacja nadal tego nie załatwiła XD Teraz się śmieję, ale nie przyjmą mnie do polskiego liceum, jeśli zobaczą, że przez ten rok powtarzałam 9 klasę (ukończyłam ją rok temu w Polsce). Lunch spędziłam w tym samym budynku, jak się później okazało, w budynku w którym lekcje mają wszystkie osoby, które mówią po hiszpańsku, ale nie mówią po angielsku. Także jak się pewnie domyślacie, było to idealne miejsce dla mnie, ponieważ mój hiszpański jest doskonały. Było to najbardziej niezręczne 45 minut w tym tygodniu, ponieważ nie mogliśmy mieć przy sobie telefonów. Na szczęście siedzenie w ciszy, wśród 400 osób mówiących tylko po hiszpańsku to moje ulubione zajęcie, więc nie było tak źle.

Instagram: donau_

5 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że jednak coś się zmieni i mimo wszystko pójdziesz od września do drugiej klasy!
    Hiszpański to rzeczywiście bardzo fajny język, ale nie wtedy jak wszyscy w nim mówią, a ty niezbyt go rozumiesz. Strój na eleven bardzo dobrym pomysłem zawsze!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ale ten twój pech już mnie bawi, chociaż w rzeczywitoiści naprawde współczuje ci, że spotyka cie tyle niemiłych rzeczy chociaż mam andzieje ze mimo tego dobrze spędzasz czas hah też miałam w planie kupic przebranie eleven ale ostatecznie zdecdowałam się na coś innego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie też to bawi i staram się tym nie przejmować, ale chyba powinnam zacząć XD spotyka mnie o wiele wiecej niemiłych rzeczy, ale już nie chcę nakrzkać, bo cieszę się, że tu jestem. Szkoda, że nie kupiłaś kostiumu eleven bo byłybyśmy twins na odległość hahah

      Usuń
  3. Też byłam pierwszy raz na wycieczce ze szkoły i pierwszy raz jechałam żółtym busem XD Ale super wyglądałaś w przebraniu ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Houston, mamy problem , Blogger