17:18

Homecoming vol.2 + Q&A(?)

Przepraszam za ten jakże opóźniony post, od teraz postaram się pisać częściej (wiem, że mówię to już 3 raz). Swoją drogą w najbliższym czasie chciałabym zrobić jakiś update, także gdyby ktokolwiek miał jakiekolwiek pytania odnośnie wymiany, mojej organizacji albo tego który smak oreo lubię najbardziej, to proszę o zadanie ich w komentarzu. Wiem, że proces aplikowania i rozwiązywania problemów logicznych związanych ze szkołą jest skomplikowany, dlatego też służę pomocą. 

(26-27/10)
Jeden z plusów przyjaźnienia się z exchange studentem chodzącym do innej szkoły jest fakt, że mogę świętować te same rzecz dwa razy. Tak też było z Homecoming w szkole Katji. Oczywiście nie mogłam uczestniczyć w tygodniu poprzedzającym bal, ale w piątek miałam okazje pójść z nią na mecz footballu. Już po wejściu na stadion, zauważyć można było jak bardzo inni uczniowie chodzą do jej szkoły. W zależności od miejsca położenia szkoły, podatki płacone na tą placówkę są mniejsze lub większe. W bogatszych okolicach, płaci się więcej, dlatego też szkoły są ładniejsze. Tak też jest w przypadku jej szkoły, ludzie wyglądają na bogatszych i sam budynek wygląda lepiej. Na mecz pojechaliśmy z jej host rodziną, ale siedzieliśmy w oddzielnych miejscach. Miałam wrażenie, że więcej osób jest zaangażowanych w grę i duch szkoły był bardziej odczuwalny. Jak zwykle nie wiedzieliśmy co się dzieję i kto wygrywa, ale i tak dobrze się bawiłyśmy. W przerwie odbyło się wybieranie króla i królowej balu, królem został znajomy Katji, także całkiem miło. W jej szkole każdy rocznik miał jedną parę wygrywająca, jedyne co ich różniło to nazwy - juniors mieli swojego księcia i księżniczkę itd. 




w sobotę odbywał się bal, czyli najważniejsza część tygodnia. Po doświadczeniach z mojego balu, razem z Katją postanowiłyśmy nie popełniać tego samego błędu i spotkać się wcześniej, tak by mieć mnóstwo czasu na przygotowania. Ja i planowanie nie idzie razem w parze, dlatego też chociaż spotkałyśmy się o ustalonej godzinie, ledwo co się wyrobiliśmy. Po przyjściu do jej domu obejrzałyśmy jeden odcinek Chilling Adventures of Sabrina (co patrząc z perspektywy czasu było błędem), a następnie zabrałyśmy się za robienie makijażu. Po około 10 minutach do pokoju przyszła Martha (host mama Katji) i spytała, czy nie chciałybyśmy pojechać z nią do Starbucks'a. Nie zważając na tylko jedną pomalowana brew Katji oraz moje bycie w piżamie, udaliśmy się z nią do targetu (błąd nr. 2). Homecoming odbywało się tuż przed Halloween, z tego też powodu Starbucks miał swoją specjalną ofertę na to święto.  Było to Witch's Brew które było obrzydliwe, ale warte spróbowania. W targecie spędziliśmy o wiele więcej czasu niż powinniśmy i do domu dotarłyśmy dopiero ok. 16.

Witch's Brew
Bal zaczynał się o godzinie 20, ale dom mieliśmy opuścić już o 18 by pojechać na zdjęcia oraz na obiad. 2 godziny na przygotowania to nie za wiele, dlatego mój makijaż wyglądał jak żart (robienie kresek po raz pierwszy w życiu na pięć minut przed wyjściem, nie było mądre). Tak bardzo się tym nie przejmowałam, ponieważ nie była to impreza w mojej szkole. Gdy wyszliśmy z domu była piękna "golden hour", więc teoretycznie nasze zdjęcia powinny wyjść równie pięknie. Niestety tylko teoretycznie, ponieważ nasze zdjęcia zrobiliśmy w cieniu na jakimś okropnym moście w parku i są jeszcze gorsze niż zdjęcia z mojego balu. Nie chciałam narzekać i psuć innym zabawy, więc już jakoś przeżyłam ten niefortunny dobór lokacji. 

XD

Następnie pojechaliśmy do restauracji, w której zjedliśmy obiad, a po tym udałyśmy się do szkoły. Na wejściu sprawdzali naszą tożsamość, dlatego też musiałam mieć swoje ID. Szkoła Katji jest naprawdę prześliczna, sala była pięknie przyozdobiona oraz muzyka była o wiele bardziej "taneczna". Początek imprezy bardzo mi się podobał, ale poźniej zaczęło robić się dosyć dziwnie. Co jakiś czas zapalali światła i gasili je po 10 minutach (tańczenie przy zapalonych światłach jest niezręczne), a muzyka z czasem zmieniła się na tę mniej taneczną. To homecoming o wiele bardziej przypominało amerykańskie filmy, było darmowe jedzenie oraz poncz. Picie ponczu podobało mi się najbardziej, bo wydaję mi się, że nie ma nic lepszego niż picie ponczu na amerykańskim balu. Bal kończył się o 23.30,  a my wyszłyśmy 30 minut przed jego zakończeniem. 
Po przyjściu do domu byłyśmy okropnie zmęczone i zasnęłyśmy po 5 minutach.

instagram: donau_ (tu możecie oglądać rzeczy bez miesięcznego opóźnienia)


2 komentarze:

  1. Ja mam pytanie,a właściwie kilka pytań.
    1. Jaki poziom ma matematyka w Stanach? Czy dwójkowy uczeń sobie poradzi? ( tylko z matematyki)
    2. Czy trzeba wybierać lekcje sportowe?
    3. Myślałaś co by byłoby gdybyś nie pojechała na tą wymianę?

    Pozdrawiam i czekam na następny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za pytania, na pewno pojawią się w poście!! ♥️

      Usuń

Copyright © 2016 Houston, mamy problem , Blogger