Dzień Otwarty w szkole:
W poniedziałek razem z host mamą poszłyśmy na dzień otwarty do mojej nowej szkoły. Na początku poszłyśmy do szkolnego teatru w którym przedstawili nam "counselors" i podzielili alfabetycznie według nazwisk. Następnie w tych grupach oprowadzani byliśmy po szkole. Szkoła jest ogromna, składa się z około 4 budynków, a przerwy trwają tylko 6 minut. Rozmawiałam z niektórymi nauczycielami i wszyscy byli dla mnie bardzo mili. Zapisałam się do jakiegoś Art Clubu, ale jeszcze nie jestem pewna co to dokładnie jest.
Pierwszy dzień szkoły:
Moje życie do jedna wielka seria niefortunnych zdarzeń i wszystko tego dnia poszło nie tak. Rano, gdy wstałam okazało się, że koszulka którą chciałam założyć nie wyschła (byłam zdesperowana i poszłam w mokrej koszulce do szkoły), nie mogłam znaleźć paska do spodni bo zostawiłam go w Polsce. Gdy byliśmy już w samochodzie i podjeżdżaliśmy pod szkole, okazało się, że podjechaliśmy pod złą szkołę. Obok siebie jest jakieś 5 szkół i wszystkie wyglądają tak samo. Gdy byliśmy już we właściwym miejscu, wchodząc do budynku nie mogłam otworzyć drzwi (są one blokowane zawsze, oprócz czasu przerwy), musiało to wyglądać bardzo zabawnie. W kafeterii miały wisieć listy z nazwiskami na podstawie których mieliśmy wiedzieć do której klasy się udać, a następnie tam otrzymać nasz plan lekcji. Listy wisiały gdzie indziej i nie mogłam ich znaleźć. Oczywiście mojego nazwiska nie było na listach, więc kazali mi czekać w teatrze. Spędziłam tam 30 minut, po czym zabrali mnie do biblioteki. Dowiedziałam się tam, że nie ma mnie w systemie szkoły + nie mają moich dokumentów (o tym później). Zaprowadzili mnie do biura rejestracji w którym stwierdzili, że nie wypełniłam rejestracji online (o której nawet mi nigdy nie powiedzieli, ale moja host mama wypełniła ją wcześniej na wszelki wypadek). Okazało się, że nie zaznaczyła jednego pytania i przez to rejestracja nie była zaakceptowana. Następnie poszłam do innego biura do którego mnie zaprowadzono i poddano testowi na znajomość angielskiego. Zaznaczyłam, że mój pierwszy język to polski, a oni uznali, że nie umiem mówić po angielsku i potrzebuje indywidualnego systemu nauczania (trust me, nie potrzebuje). Żeby było śmiesznie kazali mi zadzwonić po host mame, ponieważ musiała podpisać jakieś papiery. Najpierw miałam napisać esej o czymkolwiek, następnie przeprowadzili test ze słuchania który poszedł mi fatalnie. Pytali o wskazanie godziny na zegarze (ja nie umiem korzystać z tego okrągłego zegara, nikt mnie nigdy tego nie nauczył i jak później próbowałam to nigdy nie rozumiałam o co w tym chodzi, wiem, że to głupie XD) i wiedziałam o jaką godzinę pytają, ale nie umiałam odpowiedzieć. Na obrazku domu pokazywali mi na przykład dach (znałam to słowo ale zapomniałam) a ja miałam powiedzieć to po angielsku. Zapytali mnie o komin i mnie zamurowało (ha ha wiecie komin jest murowany) bo nigdy chyba nie słyszałam słowa komin po angielsku. Następnie podawali liczby np. 348, a ja musiałam powiedzieć kolejną, wszystko spoko tylko jak ktoś kto przeprowadza Wam test ma meksykański akcent i cicho mówi to już nie. Później przeprowadzono dwa 40 minutowe testy - pierwszy z czytania ze zrozumieniem. Na teście było 50 zadań, do każdego był tekst na całą stronę. To nie były łatwe teksty, jeden z nich był o tym jak formują się fale w oceanach, miałam też wiersz do interpretacji. Porównując do testu ELTIS, tu wszystko było 100 razy trudniejsze. Druga cześć testu to gramatyka, tu było 56 zadań. Ta część nie była aż tak trudna. Tu tez z niewiadomych przyczyn były teksty, nie czytałam ich bo nie miałam czasu, a zadania w miarę można było rozwiązać bez tego. Dodam, że w pokoju w którym rozwiązywałam test było tak zimno, że myślałam, że tam zamarznę.
Po teście spotkałam miłą panią counselor, nawet nie była moją (moja trochę "doesn't care about me", ale pomińmy ten fakt) tylko jakąś przypadkową, która chciała mi pomoc. Szczerze mówiąc pomogła i to bardzo. Okazało się, że szkoła zgubiła wszystkie moje dokumenty. Zgubili transkrypty moich ocen, tłumaczenia przysięgłe, kopie świadectwa z polski, dosłownie wszystko. Tłumaczenia świadectw miałam na mailu więc im wysłałam, ale i tak byłam bardzo zirytowana. Po tym wszystkim poszłam do mojej counselor która wybrała mi przedmioty. Moje przedmioty to:
- AP Biology - prawdopodobnie tam umrę
- Art 2 Photography 1 - zobaczę jak tam będzie, chciałabym nauczyć się wywoływać zdjęcia, jeśli mi się nie spodoba zmienię na digital design and ilustration
- English 3
- Algebra 2
- US History
- Art 3 drawing 2 - dzisiaj tam byłam i było miło, ale zastanawiam się czy nie zmienić na Art AP
- Forensic - nauczycielka wygląda na wymagająca, ale przedmiot jest ultra ciekawy (coś w stylu kryminologii)
*mam lekcję na zmianę w północnym, południowym budynku i aneksie, więc przez 6 minut muszę przebiec całą szkołę.
Więc to całe zamieszanie trwało 7 godzin. W połowie 6 lekcji (był lunch w międzyczasie) pozwolili mi iść do klasy, jeden pan mnie "eskortował" i chciał mnie zostawić w połowie korytarza, ale ja poprosiłam, żeby ze mną poszedł bo ja boje się iść sama. Zaśmiał się, ale zaprowadził mnie do klasy, okazało się, że Art mam z nauczycielką która poznałam w poniedziałek (od art clubu) więc się ucieszyła i mnie przytuliła (tak, w połowie lekcji, przy uczniach). Dostaliśmy kartki na których było 7 zadań do wykonania, kartka podzielona była na prostokąty i w pierwszym mieliśmy narysować swoje imię, w drugim swoją rodzinę, w trzecim swoje zainteresowania, w czwartym narysować co zrobilibyśmy gdybyśmy wygrali 10 milionów dolarów. Na około mieliśmy narysować ramkę. Ogólnie podobało mi się, pani pokazała mi później gdzie pójść na następna lekcje. 6 minut to nie dużo, zwłaszcza kiedy 4 tysiące osób chce się przemieścić w inne miejsce. Klasa od forensic nie była daleko, więc o tyle dobrze. Okazało się, że tu też nie ma mnie na liście do przedmiotu, ale pani po prostu mnie dopisała. W klasie jest strasznie dużo osób, a już w następnym tygodniu mamy zajęcia w laboratorium. Po tej lekcji Host mama odebrała mnie ze szkoły, kupiła mi kwiaty i zrobiła mi (wegańskie) pierogi na pocieszenie na ten zły dzień. Jest prze kochana!!
Myślałam, że nie ma nic gorszego niż załatwianie czegoś w Polsce, ale załatwianie czegoś w stanach? Może to po prostu moje życie, ale sami widzicie jak ciężko było mi zrobić to wszystko.
update: jestem już po drugim dniu, było lepiej niż wczoraj, ale o tym napiszę w następnym poście.
Niżej zobaczyć możecie co kupiłam, to nie wszystko bo dopiero dzisiaj dostałam listę rzeczy od nauczycieli, dlatego najprawdopodobniej w sobotę dokupię resztę.
moje 2 jakże amerykańskie zeszyty |
mam też taki czarny |
6 folderów (mam jeszcze jeden), tak kupiłam folder w dinozaury i jeden brokatowy. Foldery są bardzo potrzebne bo dostajecie tu tony kartek/notatek od nauczycieli których nie możecie zgubić. |
sketchbook na art, potrzebuję też jednego na photography |
kartki do segregatorów |
Martyna nam trochę na grupce napisała o tym twpim pierwszym dniu i strasznie ci wspolczuje, ale na pocieszenie mam to, ze już gorzej nie bedzie i jesli przetrwalas taki pierwszy dzień to już sobie pozniej poradzisz hah wiec mowisz ze forensic to coś w stylu kryminologii? bo mam ten przedmiot w rozpisce i nie zwrocilam na niego uwagi a tez chciałam coś związanego z kryminologia i byłam zawiedziona ze nie maXD
OdpowiedzUsuńTak, to praktycznie to samo co kryminologia, uczysz się tam pobierać odciski palców, jak przeprowadzać śledztwo, o mordercach i jakichś innych tego typy rzeczach. Na koniec roku musisz zrobić prezentacje i przygotowana jest scena zbrodni, a na jej podstawie musisz znaleźć mordercę.
UsuńWielkie OMG! Współczuję, ale dałaś radę i to się liczy najbardziej! ❤️ Bardzo fajny plan, a za Forensic - high five! Ty Forensic masz, jako normalną lekcję, a ja swoje zajęcia z Forensics & Crime Scene Investigation jako dodatkowe 2 razy w tygodniu wieczorem po 2h i jeśli dobrze pamiętam są za jakieś dodatkowe punkty do college, bo ogólnie te moje są łączone z ludźmi z prawie wszystkich high school w mieście. Ale masz kochaną hmamę ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie po tym jak napisałaś, że wzięłaś forensic to też się zdecydowałam. Chciałam wziąć ten przedmiot wcześniej, ale na liście go nie wiedziałam (pózniej się zorientowałam, że był ale nie miałam pojęcia, że to się tak nazywa 🤦🏻♀️)
UsuńCieszę się, że mimo przeciwności losu udało się w miarę wszystko załatwić i ogarnąć! Czekam na post z reszty zakupów i następnych dni w szkole.
OdpowiedzUsuńCześć! Trafiłam na Twojego bloga szukając bloga kogoś kto uczy się w USA, a jest polakiem, i tak wyskoczył mi blog exchange student ;) Ja jestem w nieco innej sytuacji, ponieważ przyleciałam do USA do taty i chcę tu skończyć 2 ostatnie klasy High School, ale chętnie poczytam bloga osoby, która również tak, jak ja zaczyna tutaj szkołę :) Sama dziś idę wybierać przedmioty i mam nadzieję, że uda mi się wybrać równie ciekawe, jak Twoje. Współczuje tak męczącego i nieciekawego dnia w szkole i trzymam kciuki za kolejne ;)
OdpowiedzUsuńAaa no to witam w moich skromnych progach!! Też bym bardzo chciała skończyć tu szkołę, no ale niestety nie mogę. Powodzenia w wybieraniu przedmiotów i jeśli chcesz to możesz mi napisać jakie będziesz miała bo jestem bardzo ciekawa ♥️
UsuńWlasnie czekam na rozmowe z counselorem i za jakis czas powinnam wiedziec. Jesli zapomnialabym Ci napisac, to na pewno dodam to na blogu, na ktory serdecznie zapraszam: https://girl-in-montana.blogspot.com/😘
UsuńO super, na pewno będę czytać!!
UsuńWspółczuję, że tak wyglądał twój pierwszy dzień. Mój pierwszy dzień w amerykańskiej szkole był koszmarny mimo tego, że w sumie wszystko poszło zgodnie z planem. Ja chyba bym umarła ze stresu na twoim miejscu. Ale teraz musi być już tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńPierwsze dni są okropne, ale niestety nie uniknione 🙄 Ja na szczęście ze stresu nie umarłam, bo wiedziałam, że to nie moja wina tylko szkoły.
UsuńGratuluję wytrwałości w ten pierwszy dzień! I życzę powodzenia w kolejnych dniach :D masakra z tymi wszystkimi testami. Jak poszłam się zapisać do szkoły to na kartce było pytanie na jakim poziomie jest mój angielski i to wypelniała moja host mama i dała najwyższy i nic nie komentowali ani nie sprawdzali, dlatego szkoda że ciebie tak wymęczyli
OdpowiedzUsuńaa to zazdroszczę, u mnie trzeba było napisać tylko czy angielski to Twój pierwszy język, a jak nie to jaki jest. Dzisiaj rozmawiałam z chłopakiem z Izraela i powiedział, ze jemu tez robili testy nawet pomimo tego, że mieszkał 3 lata w stanach XD
Usuń